Nowy, bardzo zyskowny biznes na drzewach

W ciągu ostatnich lat pojawił się nowy, niepokojący proceder. Od 2003 roku nie potrzeba zgody Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody na wycinkę przydrożnych drzew. W związku z tym, pozyskiwanie drewna w ten sposób stało się niezłym interesem - łatwym i zyskownym bo na jednym przydrożnym jesionie można zarobić nawet 14 tys zł.

Tylko w styczniu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Olsztynie ogłosiła trzy przetargi na wycięcie w sumie tysiąca drzew. Wartość zamówienia przekracza 60 tys. euro. Drzewa tną też mieszkańcy lokalnych miejscowości i wsi - robią to o świcie, żeby turyści przejeżdżający na rowerach nie przeszkadzali i nie donosili na policję.

W rejonie Giżycka pod piły poszło 389 drzew. W rejonie Ostródy w tegorocznym planie jest ich 512. Giną również monumentalne drzewa - przy drodze powiatowej z Rychlik do Starego Dolna, bocznej, mało uczęszczanej, o złej nawierzchni, wycięto ponad 30 stuletnich dębów. Z szosy Szczytno - Biskupiec zniknęło 711 drzew. Z trasy Mrągowo - Wola - 241. Ogołocona droga do Mikołajek nie została ani poszerzona, ani wyrównana. W 2006 r. wójt gminy Kolno dał zgodę na wycięcie 760 drzew, po czym zwolnił wykonawcę z ogromnych opłat na rzecz Gminnego Funduszu Ochrony Środowiska. Starostwo mrągowskie za wycięcie kilkudziesięciu drzew w gminie Piecki naliczyło opłatę ponad 427 tys. zł. Następnie zwolniło z jej uiszczenia wykonawcę robót. Nakazało mu zasadzenie 56 drzew. Cena sadzonki jesionu, klonu czy dębu to wydatek dwóch, trzech złotych.

Więcej czytaj w "Rzeczpospolitej"